Czym byłyby Walentynki bez naszych ukochanych...kotów. Musiałam choć część tego romantycznego, lubianego przeze mnie dnia poświęcić mojemu kocurowi Gwiazdorowi. Najpierw zjadł ścinki z piersi z kurczaka (przyrządzałam pyszne curry), a potem doskonale się bawił swoją ukochaną fioletową myszą. Dodatkowym atutem wczorajszych walentynek była pogoda, słońce napawało optymizmem :)
"Wyrwałem jej mysz z ręki - rządzę!"
"Moje! - nie oddam!"
"Tak się zaczaję, żeby nikt mnie nie zobaczył :>"
Jednoczesna zabawa i próba zrobienia dobrego zdjęcia lewitującego kota jest nie lada wyzwaniem, więc tym bardziej jestem dumna z tego ujęcia :D
Wiosno już Cię widać! Czekam na więcej!
Moje buty też się załapały :)
Mama Gwiazdora.
Hop!
Śliczny kocurek, również mam kota, a nawet i dwa. Kotka maści podobnej do Twojego, a kocurek to białoczarny Ragdoll.
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia i śliczny kociak :)
OdpowiedzUsuńhaha szalony kotecek:D ja też już na wiosnę czekam:)
OdpowiedzUsuńŚwietna notka, ale słodki kotek :)
OdpowiedzUsuńco powiesz na wspólną obserwację? ;)
http://xblueberrysfashionx.blogspot.com
Super zdjecia!
OdpowiedzUsuńjaki cudowny kocur <3
OdpowiedzUsuńWiosna już robiła nadzieje że przyjdzie a tu dupa blada.... ech mam nadzieje, że to już ostatni deszczowy tydzień :) Gwiazdor gwiazdorzy pięknie jak zwykle :D
OdpowiedzUsuńCudaśny kotek:)
OdpowiedzUsuń